Sny pospolite

Rzeczywistość snu jest tak przerażająco namacalna, że nie ma sposobu się od niej odgrodzić, cokolwiek przemyśleć i ocenić. Dlatego też najbardziej niewiarygodne przypadki nie budzą zdumienia i nikt się we śnie nie chwyta za $owę i nie woła: „Przecież to niemożliwe!”. Poniższy urywek dawnej chińskiej prozy wiernie odtwarza zaskakującą jednorodność świata snów:

Ja, Czuang-Cy, śniiem raz, że jestem motylem, który to tu, to tam się trzepoce, całą swą istotą, duszą, pamięcią i ciałem byłem motylem i nic mi nie było wiadomo o mej ludzkiej egzystencji. Nagle się obudziłem i leżę teraz jako moje zwykłe „ja”. / nie wiem sam, czy jestem człowiekiem, który śnił, że jest motylem, czy może jestem motylem, któremu się śni, że jest człowiekiem 1.

Zazwyczaj ten świat ułudy rankiem się rozwiewa i pozostaje po nim tylko niejasne wspomnienie. Po obudzeniu się wiemy tylko tyle, że coś się nam śniło, ale co, tego nie możemy sobie przypomnieć. Biorąc pod uwagę fakt, że co noc spędzamy prawie dwie godziny we śnie REM, w którym to stadium marzenia senne są bardzo częste, zastanawiające jest, jak niewiele pamiętamy z feerii snu. Nawet gdy zbudzimy się wprost z marzenia sennego i cały ten świat stoi nam jeszcze przed oczyma jak żywy, każda próba pochwycenia go w słowa jest wysoce nieudolna. Możemy odtworzyć przebieg wydarzeń, ale nie sposób przekazać szczególny koloryt uczuciowy snu. Poeta Carl Spitteler powiada: „Snów nie można opowiadać, rozsypują się w proch, gdy trzeźwy rozum ubierze je w słowa”2.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>